Dokładnie jestem tego samego zdania ...Gościu zagrał go genialnie :D ...nie wiem czemu ale jakby mieli kręcić Piratów z karaibów to śmiało może grać młodego Jacka Sparowa... no kopia w moim odczuciu ..no i świetna gra aktorska sama w sobie
dla mnie pierwszy serial Netflixa w 100% udany. Rewelacyjnie napisane postaci a jak zagrane.. pierwszy raz naprawde zadna z nich nie irytuje i wszystkim mozna kibicowac. Rewelacja
Zgadzam się przedmówczynią, każda z postaci była świetnie rozpisana, ale przyznać trzeba że nr 5 i Klaus kradną cały serial! Ogólnie wszystko mi się w nim zgadzało, postacie, fabuła, ścieżka dźwiękowa to majstersztyk, jest po prostu genialnie dobrana do każdej sceny, zdjęcia są tak przyjemne dla oka że niektóre sceny miałem ochotę przewijać i oglądać ponownie, oraz to o czym wspomniała koleżanka powyżej, kibicowałem każdej postaci a to się zdarza bardzo rzadko jeśli chodzi o seriale, jak by każde z nich na swój sposób kupiło mnie swoja autentycznością, takie mam odczucia po całym sezonie. Mam nadzieje że dostaną zamówienie na drugi sezon, i już z niecierpliwością go wyczekuje.
Zgodzę się prawie we wszystkim. Postacie świetne ale Ellen Page jako Wania jest niesamowicie irytująca, jak oglądam sceny z nią to aż chce mi się przewinąć dalej.^^
A właśnie mi gra Ellen przypadła bardzo do gustu, czuć od samego początku że tłumi od lat w sobie coś bardzo potężnego co próbuje się z niej wydostać ale jest skrzętnie ukryte i hamowane przez leki które jej można powiedzieć wmówili. Szczerze to wszyscy mnie do siebie przekonali w scenie gdzie Luther puszcza muzykę w pierwszym odcinku i wszyscy zaczynają tańczyć każdy z osobna ale jednak wszyscy razem i taniec Vanjy był rewelacyjny zresztą jak wszystkich :D
Może to tylko moje subiektywne odczucie spowodowane tym, że po prostu nie cierpię tej aktorki, szczególnie jej mimiki twarzy.^^
Właśnie obawiałem się że postać grana przez Ellen ze względu na role w serialu bedzie mnie irytowac ale zaskoczyla mnie bardzo pozytywnie. Wiadomo bylo od poczatku ze trzeba bedzie poczekac az się rozkreci i ze bedzie to kluczowa postac ale dala rade. Jeszcze raz musze zaznaczyc bo od dawna nie widzialem tak rozpisanego scenariusza polaczonego z gra aktorska. Naprawde osoba odpowiedzialna za casting powinna dostac specjalna nagrode. Jak widac przy takim budzecie mozna skonstruowac cos co zjada Xmen pod kazdym aspektem...
Mnie też irytował ale do czasu. Im dalej tym jest lepszy, a przekrój jego postaci mocno go usprawiedliwia + że z czasem widać jego przemianę.
Irytująca jest Ellen Page, która ma najlepsze papiery, a odstaje od reszty strasznie, a jej postać nie jest ani żałosna, ani potężna, ani tym bardziej do rze zagrana. Podobnie jak Diego, który jakby zginął nawet nie byłoby mi go żal. Przyglup który się podnieca nie wiadomo czym, a cała jego moc to rzucanie nożem... naprawdę wow. Poza tym aktor słaby i też słabo grający. Reszta to majstersztyk i brak nominacji na globach za role 5 i Klausa to będzie kpina. Poza tym reżyseria... a zreszta dawno nie widziałem tak dobrego castingu w serialu gdzie ogólna ocena to 6 z minusem. Nawet Leonard aka Harold to jest zagrany dobrze, a jego postać jest napisana świetnie. Chociaż jak dla mnie show też skrada Hazel... mocno mu kibicuje i żeby nie wpieprzyli tylko następnych sezonów kręceniem ich na siłe.
Chyba najlepiej rozpisana i zagrana postać w tym serialu. Character development niesamowity. Pięć jeszcze dawał radę no i Hazel. Reszta mialam wrażenie taka niewyraźna, płytka, pusta i trochę bez sensu, a sam Luther... brak słów.
Właśnie Luther bardzo przypadl do gustu. Chyba najbardziej tragiczna postac jesli wziac pod uwage jego historie. Niespelniona milosc, zdeformowanie ciala i najwazniejsze brak akceptacji uwielbianego ojca. Z calego sezonu chyba wlasnie odkrycie raportow z ksiezyca zabolalo mnie najbardziej.
Rozumiem, jego postać mogła poruszyć w jakis sposób, mi się w ogóle nie podobała ale mam wrażenie że to przez to, że byla źle napisana. Dlaczego?
Tak naprawdę cala masakra w sumie była trochę przez niego (zrobił co zrobil bo przestał trzezwo myśleć, nie zeby moim zdaniem w ogóle gdzieś tam myślał a i tak nikt nie zwrócił na to uwagi, tylko obwiniano cały czas wiadomo kogo). Był mało wyrazisty, sceny z jego udzialem gdzies strasznie mi umykaly, nawet nie wiedziałam kiedy. Tak naprawdę myślał tylko o sobie. W ogóle nie był tragiczny, zamknął się tylko na swoją tragedię i ukochanej. Nic innego go nie obchodziło. Myślał że tak naprawdę on jest najważniejszy, na co własnie wskazuje jego frustracja związana z raportami. No chyba że to win aktora który postać odgrywał. Nie mam zielonego pojęcia, nie znam komiksu aż tak, żeby dokładnie wiedzieć jaki tam był charakter Luthera.
Najtragiczniejsza byla postać Vanyi do czego przyczynili się niestety wszyscy.
Osoba w którą wierzysz i bezgranicznie ufasz zleca Ci 4-letnią samotną misję na księżycu, a po powrocie dowiadujesz się, że to był tylko błąd w kalkulacjach i tak naprawdę Ojciec miał Cię głęboko. Można się nieco podłamać i podjąć kilka głupich decyzji. Nie uważam żeby było to jakoś bardzo samolubne ze strony Luthera.^^
Wszystkie decyzje jakie podjął były głupie i były spowodowane albo właśnie ojcem, gdzie wszyscy przejrzeli na oczy, on nadal się łudził, albo miłością. Tylko że on jeszcze miał w kimś oparcie, Vanya nie miała w ogóle, tak samo jak Klaus, postać zabawna ale jak bardzo bolesna, wszyscy nim pomiatali, nikt nie spojrzał głębiej.
U mnie problem polega wlasnie na tym, że w sumie tylko on w serialu nie przeszedł żadnej znaczącej przemiany. Taka postać 'od brzegu do brzegu'.
Zapewniam Cię, że w postać Clausa wejrzałem bardzo głęboko. To mój ulubiony bohater ponieważ się z Nim na wielu płaszczyznach utożsamiam. Doskonale rozumiem ciężką depresję, brak akceptacji, wszelakie stymulanty i alkohol, z doświadczenia. Niestety mam też "syndrom ojca - syna" dlatego bronię Luthera.
Vanie na swój sposób rozumiem bo ktoś kto przez całe życie jest szkolony do tłumienia emocji musi w końcu wybuchnąć i dać ujście wszystkiemu co kłębi się w głowie. Claus zrobił podobnie materializując Krakena w ostatnim odcinku.
Dokładnie tak samo bardzo osobiście odebrałem rolę Luthera i dla mnie rola odegrana rewelacyjnie. Ciężko tak naprawdę przyczepić się do czegokolwiek w tym serialu.
A jak mielibyśmy wybrać najmniej barwną postać to chyba Diego pierwszy przychodzi na myśl ale tu tez bardzo dobrze zagrany wiec nie mam z nim zadnych problemow :)
Każdy z rodzeństwa miał duże deficyty spowodowane zachowaniem ojca. Sam fakt, jak powiedział, że oni nigdy nie byli dziećmi jest przerażający. Każde z nich było... skrzywione. A Wania była po prostu przez wszystkich odepchnięta co to wszystko jeszcze spotęgowało... Bo reszta przynajmniej miała cel życia, że są wyjątkowi, że mają uratować świat, blabla, a Wania? Wania po prostu była. Samotna, nijaka, tłumiona lekami, znerwicowana, odepchnięta... A jeszcze na dodatek jak znalazła kogoś, kto się nią przejął, żywił uczucia i jej mówił, że właśnie ona jest wyjątkowa, to jeszcze się na domiar złego okazało, że nią manipulował... To jest chyba najgorsze co może być. Także skłaniam się do tego, że Wania była najtragiczniejszą postacią.
Niestety, ale muszę się zgodzić w pewnych kwestiach. Mimo, iż bardzo lubię postać Luthera, nie mogę przymknąć oka na to, że w dużej mierze przyczynił się do apokalipsy. Chociażby zamknięcie siostry w izolatce lub atak w teatrze. Gdyby dał działać Allison potoczyłoby się to inaczej ale jego upartość doprowadziła do tego co wyszło.
może i tragiczna ale pokazane to wszystko tak bez emocji, nie udało mi się wczuć w ich problemy, strasznie sztuczna gra, jakbym ogladał jakieś próby amatorów na podwórku a generalnie potrafię się wczuć w takie historie...to już bardziej mnie poruszył na netfliksie film ze starymi Chavy CHasem i Richardem Drayfusem :D
Skoro jego postać była tak świetnie rozpisana, to wytłumacz mi, czemu na początku zakłada damskie ciuchy, a potem już tego nie robi? "Zmężniał" po Wietnamie, czy co?
Trzeba go zobaczyć w serialu Misfits tam dopiero wymiata. Od jego odejścia serialu nie dało się oglądać. Oby tu nie wymiękł i pokazał jak się gra :D Jest przezabawny.
Szkoda,że odszedł. Podobno gwiazdorzył. W rolach wyjątkowych jest lepszy od Jonny Deppa i zasługuje na więcej ale niestety charyzma nie zawsze otwiera drogę do kariery.
Wlasnie, ze tym bardziej sie dalo go ogladac. Aczkolwiek rowniez uwazam, iz serial zajebisty!
Mi również postać Klausa bardzo przypadła do gustu. Bardzo fajnie napisana i zagrana postać. Według mnie każda postać jest dobrze rozpisana. Najbardziej polubiłam postacie Klausa, Diega, Numer Pięć i Pogo. Mam nadzieję,że drugi sezon powstanie.
Bo to jest po prostu świetny aktor. Widzę go już w trzecim serialu, wcześniej w "Misfits" i w drugim sezonie "Fortitude" i w każdym zagrał rewelacyjnie. Z tym, że w "Fortitude" nie rozpoznałem go od razu, że to on.
W Mistfic też ten aktor wymiał on jest stworzony do takich ciekawych charakterów
Genialny był, od pierwszej sceny wzbudzał sympatię, a dodatkowo żywilam do niego dużo współczucia, ze względu na jego przejścia, biedak dużo się nacierpiał. Na drugi sezon czekam z niecierpliwością, głównie właśnie ze względu na postać Klausa i Numeru Pięć, który też był fenomenalnie zagrany (a aktor go grający jest jeszcze dzieckiem).
O ile będzie drugi sezon bo zakończenie pierwszego nie mówi za wiele czy będzie czy też nie ale gdyby był to też czekam
Nie kumam jednej rzeczy może przeoczyłem ale jakim cudem był w Wietnamie? O ile mam na myśli wojne z lat 60 tych..
[SPOILER]
Hazel i Cha-Cha mieli walizkę, która potrafiła przenosić ludzi w czasie. Należeli do organizacji, która kontrolowała podróże w czasie, ta walizka była częscią ich misji. Klaus uciekając przez Hazel i Cha-Chą wlazł do przewodu wentylacyjnego, gdzie Hazel ukrył walizkę. Potem będąc w autobusie ją otworzył, bo myślał, że znajdzie tam pieniądze. Niestety walizka przeniosła go w czasie do Wietnamu. Potem mimo że był na wojnie, to nie chciał wrócić z niej, bo poznał tam Dave'a.
SPOILER ALERT
Nie zgodze sie tylko do tego ze nie chcial wrocic. Nic go juz tam nie trzymalo po smierci ukochanego. Ale moze sie myle
Nie chciał wrócić, jak Dave żył. No przecież o to mi chodziło, napisałam wyraźnie. Jak Dave'a stracił, to wrócił.
Wybacz musialem zle zinterpretować.
A ja mam pytanie bo chyba cos mi umknelo.
SPOILER ALERT
W ostatniej scenie gdy dochodzi do apokalipsy kilka postaci teleportuje sie wraz z glownymi bohaterami. Inne natomiast gina w apokalipsie. Bylo to wytlumaczone wczesniej czy musimy poczekac na odpowiedz do drugiego sezonu?
faktycznie moje niedopatrzenie wydawalo mi sie ze policjanta tez przenioslo. zawalilem ;)
TAK. uwielbiam ten serial i w sumie wszystkich głównych również bohaterów, ale Klaus na serio absolutnie rozwala na łopatki i kradnie całe show. ok, on i Pięć.
ogółem ubóstwiam Roberta Sheehena. pamiętam do tej pory jak ogromne zrobił na mnie wrażenie w serialu "Misfits" gdzie po raz pierwszy go spotkałam a pamiętam to tak dobrze po części dlatego, iż serial mi się w ogóle nie podobał ale ratował go właśnie tylko i wyłącznie Sheehan jako Nathan. rozbrajający facet. jest absolutnie fantastyczny w rolach takich popaprańców.
nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu do drugiego sezonu... będzie ciężko. finałowy odcinek jest okropny. w S2 liczę najbardziej m.in. na to, że rodzeństwo - szczególnie Hector i Luther - nie będą w dalszym ciągu tak cholernie lekceważący dla Klausa. i nie mogę się doczekać kiedy dowiemy się jak zginął Ben. dręczy mnie to. ahh, szybko muszę znaleźć sobie nowe uzależnienie (czyt. serial) żeby nie myśleć o tym jak bardzo potrzebuje S2 The Umbrella Academy