Powstaje pytanie - ile warte jest to, że był (ponoć) genialnym aktorem, skoro prywatnie był niebezpiecznym świrem i pedofilem?
Artysta, to ktoś, kto wnosi do społecznego życia coś wartościowego, dobrego. Ale jeśli jest jednocześnie zwyrodnialcem i gwałcicielem, to znaczy dla mnie tyle samo, co skorumpowany policjant, polityk oszust itp.
Takich powinno się nabijać na pal, jak Azję w Panu Wołodyjowskim. Taka powinna być kara za gwałt.